Początkowo chciałam wykorzystać Noc Muzeów do odwiedzenia tego miejsca, jednak postawiliśmy na Elizeum (które de facto było zamknięte więc przejechaliśmy się tylko zabytkowym autobusem bez większego sensu) i Muzeum Narodowe, w którym Oskar jeszcze nigdy nie był (serio?). Tak czy siak z Narodowego wyszliśmy koło 23 i jakoś nie uśmiechało się nam jechać o tej porze na Muranów. Dlatego też postanowiliśmy skoczyć tam w sobotę. POLIN należy do akcji Muzeum za złotówkę (więcej placówek oferujących bilety za symboliczną złotówkę znajdziesz >tutaj) i bilet na wystawę stałą dla studentów do 26 roku życia można kupić właśnie za tą śmieszną kwotę. Nie oszukujmy się, nic nie kupisz za tą cenę. Nawet warszawska Pańska skórka kosztuje 1,50 zł.
Muzeum jest naprawdę świetne. Wystawa jest ogromna i zawiera mnóstwo, naprawdę mnóstwo informacji. Momentami miałam wrażenie, że aż za dużo ;) Obejście całej wystawy zajęło nam ponad 2 godziny, jednak jeśli mielibyśmy czytać wszystko i dokładnie wszystko oglądać wyszlibyśmy stamtąd z dwie godziny później.
Godna uwagi jest również architektura budynku, w którym mieści się muzeum. I to właśnie ją możesz zobaczyć na moich zdjęciach :) Niesamowita, prawda?
Daj znać, czy odwiedziłeś/aś już to miejsce : ) a może Cię zachęciłam? Czekam
z niecierpliwością na odzew!
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Wybieram się tam od bardzo, bardzo dawna, ale wszystkie warszawskie wycieczki kończą się koncertem albo targami vintage. Architektura faktycznie niesamowita, więc trochę zazdroszczę i mam nadzieję, że niebawem sama się tam zjawię. :)
OdpowiedzUsuń